sobota, 31 maja 2014

Nowy komentator austriackiej telewizji!!

Chcemy Wam z radością przedstawić nowego komentatora skoków narciarskich w austriackiej telewizji!! Oto on!!!!!!!!
MARTIIIIIN KOOOOOCH!!

Już niestety były skoczek narciarski, który w tym roku zakończył karierę ;) Ku naszej radości nie kończy ze skokami w 100% ! Będzie je komentował wraz z innym legendarnym skoczkiem- Andreasem Goldbergerem! Super połączenie, co?? Normalnie szkoda, że nie mamy austriackich kanałów hehe. Przydaliby się u nas :D Jak myślicie, Martin się sprawdzi w roli komentatora?? ;)

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział III

Pierwsza w naszym nowym życiu noc w domu babci była bardzo przyjemna. Po ciężkiej podróży zasnęłam natychmiast. Z rana obudził mnie jakiś zapach. Nie chciałam od razu otwierać oczu. Wczułam się w go jeszcze głębiej. Co to było? Stara cegła, drewniany antyk, odrobina wanilii. Tak, to było charakterystyczne dla domu babci. Jednak już była pora, by wstać. Dzisiaj miałyśmy pierwszy dzień zajęć (tak, dzień wcześniej nie byłyśmy na inauguracji- żadna z nas nie lubi takich ,,ceremonii”). Szybko  zeszłam na dół. Nie miałyśmy czasu, by ogarnąć dom. Zrobimy to w weekend. Szybko chwyciłam za toster, by zrobić na śniadanie tosty z serem. A Zuza jak nie zeszła, tak nie schodziła dalej. ŚPIOCH- pomyślałam. Chociaż sama też nim zazwyczaj byłam. Jakimś cudem udało mi się po cichu wejść po starych, skrzypiących schodach do góry i otworzyć bez szmeru drzwi do jej sypialni. Zuza leżała rozwalona na całym łóżku. To było u nas rodzinne ;)
-POBUDKAAAAAA!!- krzyknęłam ze śmiechem. Zanim Zuza otworzyła oczy już zdążyłam na nią wskoczyć radośnie.
-Victoria!! Oszalałaś??!!- warknęła nadal zaspana.
-Pobudka, pobudka, pobuuuudka!! Nasz pierwszy dzień w Krakowie! Wstawaj!- wołałam coraz bardziej radośnie.
Wkrótce potem zjadłyśmy razem śniadanie. Na szczęście mamy w domu dwie łazienki, więc nie kłóciłyśmy się o lustro. Co dzisiaj ubrać? Na pierwszy dzień przyda się coś eleganckiego. Beżowa, lekko kloszowana sukienka z rękawkiem ¾ i baletki? Brzmiało nieźle, zwłaszcza że zapowiadała się ładna pogoda. Po szybkim wyszykowaniu się obie popędziłyśmy na uczelnię. Każda studiowała teraz na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak na innych wydziałach.
Wydział filologiczny z zewnątrz wyglądał, jak pałac. Zbudowany z ciemnoczerwonych cegieł ze smukłymi, białymi oknami. Wnętrze było również utrzymane w tym charakterze, jednak było wyremontowane. Czuć było ten niesamowity urok całego miasta. Byłam raczej nowoczesną osobą, lecz lubiłam również taki styl. Bez problemu znalazłam salę, w której odbywały się pierwsze wykłady. Pozostali studenci od razu zauważyli ,,tę nową”. Jednak okazali się dla mnie bardzo mili, sympatyczni. Przyjęli mnie ciepło. Każdy był na swój sposób inny, prawdziwy, oryginalny. Na roku mięliśmy i muzyków, i sportowców, i artystów i wielu, wielu innych. Ale wszystkich to magiczne miasto połączyło. Bardzo łatwo nawiązałam nowe znajomości. Nawet z paroma znajomymi umówiłam się na piwko po zajęciach ;). To miejsce coraz bardziej mi się podobało
-Hej, nowa! Victoria!- usłyszałam męski głos za swoimi plecami, kiedy stałam pod uczelnią. Chwila.. jak on się nazywał?
-Adam! Co tam?- odpowiedziałam po dłuższym zastanowieniu.
-Zapomniałaś mojego imienia, prawda?- spytał z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie, no coś Ty!- musiałam skłamać, by nie wyjść na sklerotyczkę.-Co się stało?
-Co Ty na to? Po co czekać do wieczora? Wybierzmy się naszą paczką teraz na miasto. I tak od nas, studentów dowiesz się więcej o wykładowcach, niż od nich samych. Wrócimy na ostatni wykład, który jest dzisiaj najważniejszy.
Po chwili namysłu zgodziłam się. Nic lepiej nie łączy nowych znajomych, jak wspólne wagary ;). Usiedliśmy na rynku głównym, nalaliśmy do bidonu piwo , siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Nagle, o godzinie 12 rozległ się bardzo charakterystyczny dla Krakowa dźwięk- hejnał mariacki. Jak dawno go nie słyszałam! Na tę chwilę przestałam się odzywać, wsłuchałam się w niego. Kiedy się skończył, spojrzałam na nowych znajomych. Adam.. wysoki blondyn o niebieskich oczach, o dobrej postawie. To był nasz sportowiec. Magda- to był prawdziwy oryginał! Kolorowy ubiór, mocny make up. Szczupła, niezbyt wysoka. Do tego czarne, proste włosy z odcieniami niebieskiego. Typowa artystka, jednak o bardzo przyjemnym usposobieniu. Jarek i Dawid byli bliźniakami, ale nie takimi jak ja i Zuza. Oni byli niemalże identyczni- Bruneci o zielonych oczach. Założyli własną kapelę. Najładniejszą dziewczyną, jaką widziałam na roku była Lidka. Siedziała właśnie koło mnie i popijała piwo. Blondynka o lekkim typie urody, też lubiąca sukienki. Uwielbiała Anglię, jak i język angielski. Ją polubiłam dzisiejszego dnia najbardziej.
W międzyczasie dzwoniłyśmy i pisałyśmy do siebie z Zuzą. Każda musiała na gorąco komentować wszystko, co widzi, co czuje. I oczywiście obie musiałyśmy czytać w myślach drugiej. Taki los bliźniaczek ;)
Po bardzo przyjemnym południu z grupką nowych znajomych trzeba było wrócić na uczelnię. Nagle moim oczom ukazał się tajemniczy, przystojny nieznajomy. Brązowe włosy, szare oczy. Natychmiast zwrócił moją uwagę. Jednak szybko uciekł nam z zasięgu wzroku. Lidka mi powiedziała, że jest z naszego roku. Na tę wiadomość musiałam szybko odwiedzić łazienkę. Po szybkim przeglądzie wróciłam na korytarz. Moich znajomych nie było, poszli zająć miejsce w sali. Sama zaczęłam zmierzać w tym kierunku, kiedy nagle podbiegł do mnie jakiś niski chłopak
-Jesteś z trzeciego roku anglistyki?-spytał z ogromnym pośpiechem.
-Yy, tak!- odpowiedziałam uśmiechając się
-Weź to i zanieś proszę mi do sali, muszę szybko coś załatwić!- niemalże krzyczał wciskając mi duży flakonik z niebieską substancją. Chyba trafiłam na jakiegoś chemika, a ta substancja niemiłosiernie bulgotała i wydobywała dym.
-Co to… -zaczęłam, jednak musiałam urwać, bo mój rozmówca nagle zniknął.
No cóż. Ufałam ludziom, więc wierzyłam, że substancja jest bezpieczna. Szłam z dziwnym flakonikiem wolno, by go nie zbić. Wszyscy ludzie patrzyli się na mnie osłupiali, więc odpowiadałam im miłym uśmiechem. W duszy czułam się bardzo głupio z tym czymś. Na salę musiałam wejść od dołu. Wszyscy już zajęli swoje miejsca, a wykładowca właśnie siadał na swoim fotelu. Ujrzałam Lidkę, która zawołała mnie ręką na miejsce. Jednak i ona patrzyła na mnie zaskoczona
-Przepraszam, co pani…- usłyszałam wykładowcę. Lecz nie mógł dokończyć swojego pytania. Idąc w stronę znajomych mój dziwny flakonik nagle eksplodował z wielką siłą. Na całej Sali rozległ się huk. Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. W momencie wybuchu zamknęłam oczy i trzymałam je tak przez kilka ładnych sekund. Po chwili zrobiło się bardzo cicho, a mój nos niemiłosiernie się skrzywił. Po całej sali rozniósł się zapach smrodu i czegoś, czego nie umiałam określić. Wtedy otworzyłam oczy. Wszyscy patrzeli osłupieni  w moją stronę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem niebieska od stóp do głów. Nie licząc kilku metrów dookoła mnie. Rozejrzałam się po sali. Moi znajomi już parsknęli śmiechem. Aby nie pokazać zdenerwowania poszłam w ich ślady. Po raz kolejny znalazłam się w bardzo głupiej sytuacji, która tak naprawdę nie wiem czemu mnie śmieszyła.

Lepszego początku nowych studiów nie mogłam sobie wymarzyć ;)

Funpage ;)

Jeśli jeszcze nikt nie widział, to zachęcamy do polubienia nas na Facebooku!! ;)

http://facebook.pl/skoookinoga



Dalej o Igrzyskach ;)

Ostatnio pisałyśmy o wycofaniu kandydatury organizacji Igrzysk Olimpijskich w Krakowie. A tutaj niespodzianka! Niedawno usłyszałyśmy, że rolę gospodarza IO podobno chce przejąć nasze piękne Zakopane ;) No nie wiem jak Wam, ale nam ten pomysł się bardzo podoba! W końcu Zakopane to jest stolica Tatr, symbol zimowych sportów w Polsce! Żadne inne miasto nie uosabia tej atmosfery kibiców. To widać przede wszystkim w czasie zawodów Pucharu Świata w skokach ;) Co Wy sądzicie o tym pomyśle?? ;)

środa, 28 maja 2014

Rozdział 2

Podróż przebiegła nam bardzo spokojnie, pomimo obaw rodziców dojechaliśmy bezpiecznie do domu babci- nie teraz to już był nasz dom mój i Vici nie mogłam się przyzwyczaić do myśli że będę tutaj mieszkała, że wreszcie będę wolna , nie będę musiała odpowiadać na miliony pytań rodziców typu gdzie byłam? Dlaczego tak późno wróciłam? Lub kto był razem ze mną i czy na pewno nic mi się nie stało. Nasza mama mogła by tak długo. Na samą myśl o tym, że to już koniec wiecznych przesłuchań naszej rodzicielki, na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Kiedy moja siostrzyczka męczyła się z wyciąganiem bagaży z samochodu, ja otworzyłam drzwi do domu. To, co zobaczyłam w środku przeraziło mnie, meble były pokryte kurzem a ściany brudne. Czekało nas tu sporo pracy. Pewnie stałabym tak jeszcze długo patrząc na ten burdel panujący w mieszkaniu, gdy by nie krzyk Vici
- Ruszyłabyś się i mi pomogła a nie stoisz i patrzysz nie wiadomo na co
- Czeka nas bardzo dużo pracy-odezwałam się puszczając mimo uszu uwagę siostry ruszając po swoje dwie ciężkie torby
- Przydałby się nam ktoś kto by nosił je za nas np wysoki przystojny umięśniony brunet
- Hahahaha no to sobie takiego znajdź, a do tego czasu przestań marudzić i bierz się do roboty
-idę idę-mruknęłam wnosząc torby do mieszkania. Oczywiście każdy wie, że jestem łajzą i przy okazji potknęłam się o leżący na podłodze but. Torby zamierzałam ulokować w sypialni, z której korzystałam przyjeżdżając do babci na wakacje. Pokój nie zmienił się ani trochę- no chyba, że brało by się pod uwagę tony kurzy na biurku i nocnej szafce stojącej obok wielkiego łóżka, które tak kochałam ( to właśnie tutaj pierwszy raz zrobiłam TO z chłopakiem ) aach tyle wspomnień. Tomek- ciekawe czy on tu jeszcze mieszka. Na szczęście ktoś bardzo inteligentny zamieścił na łóżku wielką folię, dzięki czemu było ono czyste i bezpiecznie można było na nim spać. Pomimo tego, że podróż była spokojna, to jedna bardzo męcząca. Marzyłam tylko o trzech rzeczach: kolacja, kąpiel oraz łóżko. Baaardzo chciał mi się spać, w sumie spanie to jedna z najlepszych rzeczy jakie człowiek ma za darmo. Moja sypialnia mieściła się na piętrze, więc żeby przejść do kuchni musiałam zbiec po schodach. W kuchni urzędowała już Vici. Zabrałam jej dwie zrobione przez nią kanapki i uciekłam na górę. Za sobą słyszałam tylko śmiech siostry, która była już przyzwyczajona do tego, że podkradałam jej jedzenie. Niestety moje zdolności kulinarne były minimalne, jeżeli w ogóle jakiekolwiek były. Po zjedzeniu kolacji poszłam do łazienki. Jeżeli chciałam się wykąpać, najpierw musiałam tutaj posprzątać a przynajmniej umyć ogromną wannę, więc założyłam rękawiczki i wzięłam się do roboty. Po 30 minutach mogłam spokojnie się wykąpać. Wskoczyłam do wanny- gorąca woda zawsze mnie odprężała i uspokajała. To była druga z kolei przyjemność za którą nie musiałam płacić no, poza rachunkami za wodę, ale tym na razie nie musiałam się przejmować. Po nałożeniu piżamy i umyciu zębów mogłam spokojnie wskoczyć do łóżka. Mimo, że byłam wykończona, długo nie mogłam zasnąć i całe szczęście, bo rozległ się dźwięk mojego telefonu. Oczywiście na wyświetlaczu pojawiła się uśmiechnięta twarz mamy. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i usłyszałam jej przerażony głos
- Jak możecie przez tak długi czas trzymać mnie w niepewności! Dojechaliście bezpiecznie, zjadłyście coś ciepłego...
- Mamo, nie jesteśmy małymi dziewczynkami. Tak, dojechaliśmy już i nie, nie jesteśmy głodne. Zjadłyśmy kolację, a teraz jestem bardzo zmęczona podróżą. Zadzwonię do Ciebie jutro, dobrze ?
- Tylko zadzwoń
-Dobranoc mamo
Odłożyłam telefon na szafkę stojącą blisko łóżka, zamknęłam oczy i odpłynęłam do świata snów

ZIO nie dla Krakowa

Ostatnio w świecie skoków najczęstszym tematem była organizacja Igrzysk Olimpijskich w Krakowie w 2022 roku. Niektórzy skoczkowie, np. jak Maciej Kot mówili, że jeżeli Igrzyska się odbędą, specjalnie tak długą będą kontynuować soje kariery, by na nich wystąpić. W ostatnim czasie przeprowadzono w Krakowie referendum. Frekwencja była bardzo niska, a wyborcy w większości zagłosowali przeciw referendum. Niestety, Międzynarodowy Komitet Olimpijski musi mieć zgodę społeczeństwa, aby dane miasto mogło organizować igrzyska. Myślimy, że to w sumie szkoda. Taka okazja się nigdy nie powtórzy, a sport w Polsce należy promować. Nie mamy jakiejś dużej ilości obiektów sportowych, zwłaszcza w sportach zimowych. Obie Krokiwe zostałyby zmodernizowane, Justyna Kowalczyk też pewnie doczekała się jeszcze lepszego toru do biegów, panczeniści nie musieliby jeździć na treningi za granicę... Swoje rozżalenie wygłosił Adam Małysz na łamach Przeglądu Sportowego:
Choć jestem w Maroku, to jednak wiem o wszystkim i bardzo się rozczarowałem wynikami referendum. Ta decyzja to dla mnie masakra i nie potrafię jej zrozumieć. Uważam, że straciliśmy wielką szansę nie tylko pod względem sportowym, ale również na rozwój regionu czy nawet całego kraju. Drugiej takiej szansy możemy już nie mieć, a nasi kontrkandydaci zdecydowanie byli wzasięgu. Nie staliśmy na z góry straconej pozycji, nie było i nie ma jednego, zdecydowanego faworyta do zorganizowania igrzysk w 2022 roku. Żałuję, ale my sportowcy sami niczego nie zdziałamy, niewiele możemy, powinniśmy mieć poparcie innych, ale widać, że bardziej wpływowe osoby do których należały decyzje, bały się podjąć ryzyko. Aż 70 procent wyborców zagłosowało przeciwko kandydowaniu Krakowa. Ktoś mocno popracował, żeby zniechęcić mieszkańców do odpowiedzi pozytywnej. Szkoda, wielka szkoda, ale myślę że wpływ na negatywny wynik miała również bardzo niska frekwencja w lokalach wyborczych

Kamil Stoch z nieco większym spokojem i dystansem przyjął tę wiadomość w wywiadzie dla Eurosportu:
Wielokrotnie, kiedy pytano mnie jeszcze w poprzednich miesiącach o igrzyska, mówiłem, że nie mam na ten temat zdania. Pozostaję neutralny w tej kwestii. Nie chcę po prostu publicznie mówić na ten temat. Do tej pory przecież nie wiem dokładnie, jak to wszystko miałoby wyglądać. Nie było też ściśle określonych planów. Dlatego też wolę się nie wypowiadać na te tematy

 A Wy, co sądzicie na temat Igrzysk??

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział I: Żegnaj Warszawo

Kiedy wstałam, oślepiło mnie światło słońca. Nawet w takim betonowym świecie zdarzały się piękne obrazy natury. Zamiast wstać usiadłam na brzegu łóżka i rozejrzałam się dookoła. Mój pokój nie był jakiś największy, ale go lubiłam. Teraz bardzo rzadko będę go widywała. Jednak ta myśl jakoś mnie nie przerażała- wręcz przeciwnie. Cieszyłam się na zmianę otoczenia. Miałam dosyć Warszawy i całego swojego rutynowego życia. No, zdarzały się w nim przebłyski.. Czasami  nawet za dużo hehe. Wszystkie moje rzeczy już dawno były spakowane do naszego rodzinnego mini vana, tak jak mojej siostry bliźniaczki. A propo, właśnie zapukała do mojego pokoju i zawołała na śniadanie. Nie trwało ono tak, jak zwykle. Zawsze pomimo wczesnej pory było wesoło. W naszym domu nie można narzekać na nudę ;)Dzisiaj każdy członek rodziny siedział cicho. Wraz z siostrą tylko udawałyśmy smutek, obie byłyśmy zadowolone w głębi serca. Obie zaczęłyśmy 2 lata temu studia na Uniwersytecie Warszawskim, jednak kiedy zdarzyła się taka możliwość obie przeniosłyśmy się na inną uczelnię. Kraków… miasto naszych marzeń. Kiedy byłyśmy małe jeździłyśmy do swojej babci. To były najlepsze wakacje w życiu. Ludzie byli strasznie życzliwi, nie to co tutaj. Niestety, miesiąc temu nasza babcia umarła, zostawiając nam w spadku dom, niemalże w centrum miasta. Byłyśmy smutne z powodu jej śmierci, przeżyłyśmy ją bardzo mocno. Jednak teraz zamierzamy skorzystać z jej zapisu w testamencie. Z przeniesieniem na ten sam rok studiów nie miałyśmy większych problemów.
-Kochanie, czas się zbierać – odezwała się cicho nasza mama.
Nikt się nie odezwał. Tata złapał za kluczyki i poszedł wyprowadzić auto.
-No młode, tylko tam za bardzo się nie rozhulajcie! – nasz brat zawsze lubił się z nas nabijać. Był od nas starszy, więc uważał że wszystko mu wolno.
-Jak wrócimy, to nas nie poznasz!- zawołałam uderzając go pięścią w ramię.
Najgorsze było pożegnanie z naszą mamą. Biedulka aż zaczęła płakać. Dobrze wiedziała, że teraz najprawdopodobniej zobaczy nas dopiero na święta. No cóż, tak bywa kiedy ma się dwie dorosłe córki chętne poznawania świata. Po naszych pożegnaniach przyszedł czas na podróż. Z wielką chęcią wsiadłyśmy do naszego chevroleta przepełnionego bagażami.

Nazywam się Wiktoria Włodarczyk i mam 21 lat. Jednak wolę podpisywać się Victoria. Znajomi mówią mi Vicky. Mam nieznośną siostrę bliźniaczkę Zuzę, którą i tak kocham nad życie. Nie jesteśmy do siebie podobne, noo może trochę z charakteru. Niestety, podobają nam się często ci sami chłopacy. Raz jedna odbijała chłopaka drugiej i na odwrót. Jednak przysięgłyśmy sobie, że nigdy nie zerwiemy ze sobą kontaktu przez chłopaka. Bo kłótnie oczywiście zdarzały się nade często ;) Moim zamiłowaniem jest muzyka. Jednak nie udzielam się w tym profesjonalnie. Lubię śpiewać, gram na gitarze i perkusji. Często brałam udział w różnych konkursach. Niestety, odkąd w gimnazjum pewna jurorka bardzo mocno skrytykowała jedną fałszywą nutę podczas grania na gitarze a ja ze zdenerwowania ją uderzyłam, nie mam jakiś wybitnych osiągnięć. Umiem przyjmować krytykę… zazwyczaj ;) zależy w jaki sposób ktoś ją wyrazi. Raczej jestem spokojną osobą, ale na różnych imprezach itd. zmieniam się w kompletnie inną osobę. Aby mnie ocenić, trzeba dokładnie mnie poznać. Moim zamiłowaniem są skoki narciarskie, piłka nożna i siatkówka. Jednak skoki nad wszystko ;) Oglądam je odkąd pamiętam, a teraz będę mieszkała nie aż tak daleko od Zakopanego. Parę lat temu pojechałyśmy z Zuzą i naszym bratem na Puchar Świata pod Wielką Krokiew. Poza tym, że nieźle narozrabiałyśmy (uciekłyśmy bratu w pogoni za Adamem Małyszem, dopadłyśmy go koło Toi Toia i z wielkiego szoku poprosiłyśmy go o autograf na desce klozetowej ;) ) to była świetna zabawa. Kochałam góry bardzo mocno. I teraz, po wielu godzinach podróży zaczynałam dostrzegać te piękne widoki, które były tłem naszego nowego domu. Krakowa J
Witam!!! oto druga z naszych bohaterek
Zuzanna Włodarczyk
 Siostra Victori Ma 21 lat przyszła na świat w Warszawie jednak zawsze marzyła o tym by zamieszkać w Krakowie i jej marzenie nareszcie się spełnia , zaczyna studia, w przyszłości chce zostać psychologiem.

Zuzanna ma 168cm wzrostu jest blondynką o długich włosach ma piękne zielone oczy które przyciągają uwagę nie jednego mężczyzny. Dziewczyna nie należy do osób nieśmiałych jest zakochana w sporcie chociaż sama niestety nie uprawia żadnej dyscypliny sportowej w przyszłości chce zostać najlepszym psychologiem na świecie
                                                                                                                                                         

PIERWSZA BOHATERKA ;)

Czas odsłonić pierwsze karty ! ;) Przedstawiamy Wam jedną z bohaterek naszego opowiadania !! ;)




Victoria Włodarczyk
Tak naprawdę ma na imię Wiktoria, ale woli angielską wersję ;). Ma 21 lat, studiuje na Uniwersytecie Jagiellońskim filologię angielską. Wraz z siostrą pochodzą z Warszawy. Jednak zawsze chciała się wyrwać z tego miasta i zacząć studia w Krakowie. Ułatwiło im to, że dostały w spadku w Krakowie dom po zmarłej babci.

Victoria ma 170 cm wzrostu. Jest długowłosą blondynką o brązowych oczach. Nie została jakoś specjalnie obdarzona przez naturę, ale bardzo lubi swoje wysportowane ciało. Codziennie rano biega. Jest miła, przyjacielska, dowcipna. Jednak wśród najbliższych ma opinię tzw. cichej wody. Jest chytra, sprytna, przebiegła. Przyjaźń jest dla niej najważniejsza, tak jak miłość. Uwielbia flirtować z facetami, jednak póki co nie miała jakiegoś dłuższego związku. Najbardziej kocha skoki narciarskie, jednak nie zna się z żadnym ze skoczków.  Jej  życie w Krakowie wywróciło się do góry nogami… ;)

CZEŚĆ!!!!!!!

Skoki narciarskie i piłka nożna to nasza wielka pasja. Na tym blogu chciałybyśmy pisać zarówno o wiadomościach ze świata tych pięknych sportów, a także napisać własne opowiadanie, nie do końca dla osób niepełnoletnich ;) Mamy nadzieję, że Wam się spodoba  i będziecie chętnie zaglądać do naszych postów, czy także do naszej strony na facebooku ;)